Facebook

Obsługiwane przez usługę Blogger.
RSS

Niedziela w Louisville

Wczoraj (czyli w sobotę) przylecieliśmy do Louisville w stanie Kentucky. Przywitała nas zima. Śnieg, zimny wiatr i lód na chodnikach. Trochę głodni, po zakwaterowaniu w hotelu, wyruszyliśmy na poszukiwanie miejsca, gdzie można byłoby coś zjeść. Jak się okazało niełatwa to sprawa w sobotni wieczór.  Udało się jednak znaleźć stolik we włoskiej knajpce.

Niedzielę rozpoczęliśmy od Mszy Świętej w kościele św. B Wchodzimy do kościoła, a  w drzwiach wita nas  głośna rozmowa i radosny uśmiech księdza proboszcza. Przywitał się ze wszystkimi, podał rękę, zapytał skąd jesteśmy. Zaczynając Mszę Św. przedstawił nas obecnym.W czasie eucharystii świeccy czytali czytania, przynosili dary do ołtarza. Byli szafarzami eucharystii pod dwiema postaciami. Komunię przyjmuje się tu w sposób dowolny; na rękę, do ust, ci którzy chcą piją z eucharystycznego kielicha, ci którzy nie chcą jedzą chleb, który jak wierzymy staje się ciałem Jezusa Chrystusa. W czasie Mszy Świętej odbywa się również sakrament namaszczenia chorych. Przyjęłam go po raz pierwszy i byłam mocno poruszona tym faktem. Po Ewangelii ksiądz zostawia mikrofon, wychodzi do ludzi i mówi trzy minuty o nadziei, radości adwentu. Na znak pokoju ludzie podają sobie ręce, uśmiechają się do siebie i z daleka pozdrawiają. Po zakończonej liturgii  ksiądz nie znika w zakrystii, ale wychodzi, aby pożegnać się z ludźmi, z nami, zapytać, co słychać, jak się macie.  To takie proste, a takie trudne w Polsce.






Tak dobrze usposobieni po Mszy Świętej wybraliśmy się do muzeum baseballa. Obejrzeliśmy cały proces produkcji począwszy od wycinania klonów i buków, po malowanie gotowych kij.







Po degustacji potraw meksykańskiej kuchni pojechaliśmy na pierwsze zorganizowane spotkanie do The Kentucky Center na ArtsReach Open Mic. "Wieczór otwartego mikrofonu". Bawiliśmy się świetnie słuchając wystąpień przybyłych ochotników. Nawet z Agatą na zakończenie, w myśl solidarności ze występującymi zaśpiewałyśmy "Cichą noc" zapraszając ich do wspólnego śpiewania. Było świetnie.










Ostatnim akordem dzisiejszego dnia była kolacja na przedmieściach Louisville u Rolanda i Marie. Zostaliśmy przyjęci niezwykle ciepło. Rozmowa przy stole była tak interesująca, że nasza wizyta mocno się przeciągnęła. Jakie piękno tkwi w różnorodności, jaka mądrość i siła w rozmowie.


  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS

2 komentarze:

liderwusa pisze...

Św. B budzi zaciekaiwnie, reszta opisów z mszy zasmucenie, bo niemożemy drgnąć, tkwimy w wcale nienajlepszych dworskich obyczajach na umór :-(

Osobny świat pisze...

Już wiem o jaki kościół św B chodzi. Sam sobie znalazłem :-)
O św. Bonifacego ;-)

Tu jest ich strona: http://www.stbonifaceparish.com/

Polecam próbki śpiewu ich chóru, tutaj: http://www.stbonifaceparish.com/stb800_005.htm

Prześlij komentarz